niedziela, 20 marca 2011

wspomnienia, historyjki, żarciki

No i stało się - Adaś już nie skacze. Nie mam wcale na myśli Adasia Jaworskiego, broń Boże ( ?! xD).

Chodzi o naszego jedynego i największego mistrza, orzełka, orlika, czy jak go tam jeszcze nazywali - Adama Małysza. Kurczę, odczuwam wewnętrzną pustkę. Nawet nie ze względów sportowych, no bo cóż, tak to bywa, że stare pierdziochy muszą kiedyś wrócić do domu by dać miejsce młodym, niewyżytym.
Tylko, że wraz z jego sportową emeryturą, czuje jak odchodzi cząstka mnie, jakieś wspomnienie, kojarzone z młodością i dzieciństwem się zamyka i staje się faktem z przeszłości, takie zejście z Present Perfect do Past Simple.

Człowiek, który ubogacił moje dzieciństwo w pewne emocje porównywalne jedynie do meczów reprezentacji Polski. I to wcale nie ze względu na jakieś wyjątkowe spotkanie w cztery oczy, muśnięcie jego wąsów czy autograf na cyckach. Zimowe sobotnie/ niedzielne obiady; rozlewany rosół z talerza na stół w dużym pokoju, bo trzeba było się szybko przenieść z kuchni, kiedy czołówka skakała; babcia rzucająca wszystko przy kuchence, ściskane kciuki( kurwa, nie wiem dlaczego - do tej pory to robię).
- Nooo, dawaj ! Yyy......
- (babcia) no mocno, do góry się wybij.
- aaaaaa, mało/ noo, będzie pierwszy / - ilu tam jeszcze ma skakać? / którzy to są nasi ??(taki beton ^^)
Można by bez końca cytować i wymieniać. Cenie sobie skoki narciarskie jeszcze za jedną rzecz. To jeden z nielicznych sportów, przy oglądaniu którego nigdy nie przeklinałem. Nie wiem dlaczego. Tego chyba nigdy nie rozgryzę( jeśli ktoś sobie to tłumaczy obecnością dorosłych w pobliżu, to muszę go zmartwić - nie o to chodzi)

Przyznam szczerze, że byłem wzruszony dzisiaj przy telewizorze. No, w końcu sport zawsze dostarczał wielu emocji.

Ostatni się tym podniecam --->



Wzbogaciłem dzisiaj swoją wiedzę historyczną, także. I to nie tylko za sprawą bohaterów powstania styczniowego, ale także za sprawą bohaterów nauczycielskich anegdotek dr R. Główną postacią, oczywiście pani dyrektor pewnej placówki, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych pewnego księdza, z pewnej parafii w pewnym mieście. Lubię go słuchać, bez względu co mówi Bożka.

Zastanawiam się, czy aby nie zwiększyć popularności swojego bloga, nie zacząć kogoś bluzgać. Pozazdrościłem Boszce. Jak ktoś ma propozycje, to czekam na komentarze. 

Moja kobieta udawała, że się dzisiaj obraziła na mnie, bo żartowałem sobie, że ślub to jakaś bzdura.

Udawała ?

Żartowałem ???

3 komentarze:

  1. Uwielbiam cię.

    O Małyszu napisałeś wszystko, co mam w głowie. Jestem dziewczyną, a jakże, ale ten właściciel nieseksownego wąsika był nieodzowną częścią mojego dotychczasowego życia.
    Starzejemy się chyba.

    OdpowiedzUsuń
  2. To samo co na "nieobiektywnym punkcie widzenia". :) Powtarzacie się... Jeden pisze to samo co ten drugi. :)

    OdpowiedzUsuń